27 kwietnia - 28 maja 2017
Wystawa czynna: od wtorku do niedzieli w godz. 11:00 - 19:00
Wernisaż: 27 kwietnia 2017 o godz. 19:30
POZIOM 0
Jest, czego nie ma:
Krystyny Piotrowskiej dialogi z widmami
"Aby wejść w dialog z widmami nie można przeprowadzać
metafizycznego dochodzenia lub esencjalistycznego śledztwa, „lecz nauczyć się
rozmawiać z tym, co znajduje się zawsze w niezdecydowaniu pomiędzy ‘być albo
nie być’. Widmo nie ma ustalonej definicji, lubuje się w nieokreśloności,
posługuje się wtargnięciem, jest zawsze intruzem (sans-papiers), dlatego próżno by je pytać o dokument tożsamości”[1].
Ponadto „nie spotkamy nigdy pojedynczego widma, przybywają zawsze gromadnie,
tworząc społeczności i wspólnoty, hordy oraz stada”[2]. Takie
społeczności wtargnęły do twórczości Krystyny Piotrowskiej, zapełniając
wewnętrzne światy kompozycji oraz intensywnie domagając się naszej uwagi. Jest, czego nie ma – zdają się mówić,
podkreślając oksymoroniczny i paradoksalny charakter własnej kondycji.
Wyłaniają się z teł, które nie są neutralne: to
ściany, pokryte tradycyjnymi wzorami z wałka,
lub takie jakby niedomalowane, z łuszczącym się tynkiem. Mimo że owe
ściany istnieją, nie tworzą jednak wrażenia przytulnych wnętrz, lecz same
działają niczym zjawy lub klisze pamięci, na których „wyświetlają się” osobliwe
widmowe postaci. Przestrzeń jest zarysowana niejasno, niestabilnie, co tym
bardziej potęguje efekt braku zakorzeniania w rzeczywistości. Nie obowiązują tu
prawa fizyki, grawitacja, proporcje… Tła tego rodzaju działają niczym ekrany,
na które wtargnęli ci, którzy lubują się w nieokreśloności. Momentami nie
wiadomo, czy stoją na tle ścian, czy jawią się jako „projekcje” – ich otoczenie
wydaje się ciasne, płytkie, skadrowane tak, by ich (nie)obecność stawała się
szalenie intensywna i nie-do-zbycia. „Widmo – zawsze niesamodzielne – jest
przede wszystkim śladem i raczej przejawem czegoś innego niż niezależnym,
odrębnym, samoistnym bytem”[3].
W pracach Piotrowskiej płaskie tła i duszne przestrzenie efektywnie eksponują
tę naturę widm jako śladów. Te określone przez artystkę warunki pozwalają im
się ukazać w całym swoim byciu pomiędzy:
pomiędzy życiem i śmiercią, obecnością i nieobecnością, bytem i niebytem.
Niektóre są tak eteryczne jakby właśnie się materializowały lub
dematerializowały, przyciągając nasz wzrok swoją przejrzystością, przez którą
miejscami prześwitują tła.
/Marta
Smolińska/
[2] Ibidem, s. 212.
[3] Ibidem, s. 132.